Komunikat o przedstawieniu jutro na konferencji prasowej w Moskwie raportu końcowego MAK oraz zapowiedź umieszczenia na stronach internetowych jego treści w języku rosyjskim i angielskim nie jest newsem, któryby zelektryzował polską opinię publiczną.
Stało się tak, dlatego iż niezwykle i ponadstandardowo zaangażowane w wyjaśnienie smoleńskiej tragedii władze polski i autorytety praktycznie wgryzły się w ów temat z takim profesjonalizmem, że polska opinia publiczna może być dumna i powiedzieć z pełnym przekonaniem, że już dzisiaj wie, co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku o godzinie 8:56?...8:52?....8:51?...8:48?...8:41?...8:38???
Nasze autorytety po wnikliwym i benedyktyńskim śledztwie już dawno ogłosiły dwie niepodważalne i niewykluczające się wzajemnie hipotezy oraz wygłosiły je publicznie.
Prezydent RP Bronisław Komorowski:
„Jestem osobiście przekonany, że nikt nie zakwestionuje tego, że główną przyczyną katastrofy smoleńskiej była próba lądowania podjęta w warunkach pogodowych, które się do tego absolutnie nie nadawały”
„- W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych (…) braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Wszystkie inne kwestie są to sprawy dodatkowe. One mogły (…) utrudnić sytuację. Ale to jest podstawowy powód i radziłbym nie szukać jakiś ekstra nadzwyczajnych wytłumaczeń, bo niestety – w moim przekonaniu – sprawa jest w sposób arcybolesny prosta”
Waldemar Kuczyński - człowiek dysponujący taką wiedzą, iż niektórzy podejrzewają, że jest jedyną osoba ocalałą z katastrofy:
„Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik”
Nie będę cytował tutaj zawsze spójnych, konsekwentnych, fachowych i jednoznacznych opinii wybitnego eksperta Edmunda Klicha. Wszyscy na podstawie dziesiątków wywiadów, wypowiedzi i reklamowanej szeroko książki mogli upajać się pięknym i nietuzinkowym umysłem oraz ponadprzeciętnymi możliwościami intelektualnymi oddelegowanego do MAK polskiego akredytowanego.
Możemy być dumni, że gdzieś tam w małym Dęblinie żyła skromnie i bez rozgłosu tak wybitna postać.
Nic dziwnego, że rzecznik rządu Paweł Graś, ten sam który obalił teorię o "nadpiłowanym skrzydle" zapowiedział, że premier Donald Tusk nie przerwie urlopu.
Komentarze