kokos26 kokos26
906
BLOG

„Miro” miał rację, III RP to „Dziki Kraj”

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 11

 Często zdarza się tak, że największym bohaterstwem podczas akcji gaszenia pożaru wykazuje się sam podpalacz. 

Kryminalistyka zna również wcale nierzadkie wypadki, kiedy zaginionego dziecka z największą determinacją i poświęceniem poszukuje pedofil-morderca, który je wcześniej zgwałcił i udusił. To on spieszy z pomocą rodzinie, którą najczęściej zna gdyż mieszka w sąsiedztwie i od dawna obserwował swoją ofiarę.

Oczywiście wszystko tylko po to, aby odwrócić od siebie uwagę i zmylić trop.

Jeżeli chodzi zaś o świat polityki to niektórzy zapewne jeszcze pamiętają jak rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban apelował w 1986 roku o zbiórkę pięciu tysięcy koców i śpiworów dla biednych i bezdomnych mieszkańców USA. Organizował tę propagandową akcję, podczas gdy w Polsce straszyły puste półki w sklepach, a matki bezskutecznie poszukiwały mleka w proszku dla swoich małych pociech. O śpiworach i kocach można było jedynie pomarzyć.

Cynizm, podłość, kłamstwo, nienawiść, wyrachowanie, przebiegłość, strach przed poniesieniem konsekwencji, pogarda dla własnego narodu, hipokryzja, wyobcowanie ze świata rzeczywistego, egoizm, poczucie wyższości.

 To z tych cech składa się ów trujący polski koktajl i tylko od zastosowanych proporcji poszczególnych składników zależy, którego z wyżej wymienionych złoczyńców otrzymamy, jako produkt końcowy i którego z opisanych wyżej społecznych szkodników; mordercę-pedofila, piromana czy Urbana ujrzymy w akacji finałowej.

Ekipa, której my Polacy powierzyliśmy rządy w naszym kraju zdaje się być cały czas pod wpływem owego koktajlu, a poczucie bezkarności i władzy absolutnej doprowadziło ich do wyjątkowej wprost bezczelności i arogancji, co przyswoiły sobie również nadworne media.

Co mam na myśli?

Otóż ostatnio w osłupienie wprawiają mnie relacje, głównie TVN24, TVP i Gazety Wyborczej dotyczące sytuacji na Białorusi oraz komentarze na ten temat, tak zwanych autorytetów i ludzi władzy.

To rozdzieranie szat z powodu zatrzymania jakiegoś telewizyjnego operatora, śledzenie z ręką na pulsie procesu współpracującego z Czerską, aresztowanego dziennikarza Andrzeja Poczobuta i ciągłe wylewanie strumienia łez nad biednymi Białorusinami, którym Łukaszenko zabrania swobodnego wyrażania swoich poglądów.

Nie chce być źle zrozumiany. To wszystko, o czym te media trąbią donośnie, dzieje się na Białorusi rzeczywiście. Mnie chodzi o coś zupełnie innego.

Cóż to za bezczelna i pozbawiona krzty przyzwoitości banda politycznych i medialnych oszustów będących na usługach władzy. Jakaż to zgraja hipokrytów, kłamców i tchórzy.

Opiszcie najpierw ten nasz rodzimy grajdoł szemranych interesów, jakim uczyniliście Polskę. Wyduście z siebie, choć słówko o demokratycznych standardach rządu, z którym tak wspaniale zaprzyjaźniliście się. Napiszcie coś o dzisiejszej Polsce, z której ręka w rękę z władzą stworzyliście republikę bananową i pośmiewisko.

Zanim zaczniecie gdzie indziej gasić pożary i nieść pomoc uciśnionym i pozbawionym demokratycznych standardów opiszcie uczciwie mój kraj. W normalnym demokratycznym państwie prawa należałoby się to nam Polakom, jak psu zupa.

Otóż ta moja dzisiejsza Polska, to państwo, którego prezydent objął urząd łamiąc bezczelnie konstytucję. Podstawą przejęcia najwyższego stanowiska w państwie był początkowo czerwony pasek na ekranie TVN24, wzmocniony później telefonem od prezydenta Rosji, Miedwiediewa, czyli głowy państwa, w którym łamane są wszelkie demokratyczne standardy i na którego czele stoją byli funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych.

Polska to kraj, w którym milczy się na temat procesu sądowego z prezydentem w tle, wytoczonemu przeciwko zgnojonemu i zastraszonemu przez byłych oficerów WSI, i służby dziennikarzowi Wojciechowi Sumlińskiemu. W tym „dzikim kraju” milczy się o pobitym przed prezydenckim pałacem dziennikarzu oraz innym zatrzymanym po demonstracji pod rosyjska ambasadą. Tylko w takim „dzikim kraju” można ukręcić łeb aferze z udziałem prominentnych polityków partii rządzącej, z których jeden to były konstytucyjny minister.

To dziennikarze z tego „dzikiego kraju” rwą szaty, gdy białoruski dyktator rozpędza u siebie manifestacje i milczą, kiedy w stolicy ich własnego państwa kilkudziesięciu umundurowanych osiłków walczy z jednym namiotem rozstawionym przez słabą kobietę.

Tylko w „dzikim kraju” możliwe jest to, aby stado pajaców udających dziennikarzy rozpaczało nad szykanowanymi obywatelami Białorusi i przechodziło do porządku dziennego, kiedy na ich własnym podwórku chłopak za napis na murze krytykujący rząd dostaje dziesięć miesięcy w zawieszaniu, a kibice płacą masowo grzywny za napisy na transparentach kpiące z premiera rządu.

Tylko „dziki kraj” może nasyłać o szóstej rano uzbrojone służby specjalne do domu internauty, który ośmielił się pożartować z głowy państwa. Te same służby czy wymiar sprawiedliwości były bierne, kiedy lżono i spotwarzano śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tylko w „dzikim kraju” „Mirów” i „Zbychów” można wykreować na prezydenta tak wątpliwą moralnie i intelektualnie postać i przydzielać portki z lampasami czy dodatkowe generalskie gwiazdki indywiduom, które zdegradowane powinny zostać do stopnia szeregowca i powędrować za kratki.

Tylko w „dzikim kraju” można walczyć z krzyżem, żałobą i pamięcią po ofiarach narodowej tragedii pod Smoleńskiem, w której zginął Prezydent RP i niemal setka towarzyszących mu osób, a jednocześnie cztery lata czynić świętą oraz nową Berezą Kartuską, postkomunistkę zamieszaną w aferę węglową, która sobie sama zadała nieumyślnie śmierć.

Wreszcie tylko w „dzikim kraju” można współczuć skazanemu w Rosji Michaiłowi Chodorkowskiemu i psioczyć na kremlowski bezwzględny reżim, który steruje całkowicie wymiarem sprawiedliwości i organami ścigania oraz jednocześnie wychwalać po chwili ten sam reżim za wspaniałą i szczerą współpracę w smoleńskim śledztwie oraz bronić do upadłego słuszności oddania Kremlowi owego śledztwa wraz z wszystkimi kluczowymi dowodami.

Takiej schizofrenii i zakłamania mogą dopuścić się tylko ludzie, którzy własnych obywateli mają za stado tępaków i debili. 

Różnica między Polską, a Białorusią zaczyna sprowadzać się jedynie do tego, że nasz przywódca uwielbia przywdziewać strój piłkarza, a tamten kocha ubiór hokeisty.

  Czy Polacy w końcu zmądrzeją? Czy musi dojść do kompletnego upadku i sięgnięcia dna? Czy musimy czekać aż w finale tak jak w „Karierze Nikodema Dyzmy” pojawi się, gdy już będzie za późno, jakiś współczesny hrabia Ponimirski i wykrzyczy nam prosto w twarz śmiejąc się do rozpuku? 

 „Milczeć!!!

 Z was się śmieję! Z was! Elita! Cha, cha, cha... Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz i jednocześnie kompletny kretyn! Idiota, niemający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero! Daję słowo honoru, że nie tylko w żadnym Oksfordzie nie był, lecz żadnego języka nie zna! Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. Sapristi! Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos wodzi! To wy sami wwindowaliście to bydlę na piedestał! Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów. Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!..”.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (25/2011)

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka