kokos26 kokos26
1894
BLOG

Kiedy powiemy DOŚĆ?

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 16

 Dla polskiego społeczeństwa chyba nie do końca jest wiadomym to, że raport ruskiej generalicy Anodiny poszedł w świat z polskimi uwagami, które jednak nie zostały przetłumaczone na język angielski. 

Lekkomyślność polskich władz, niedopatrzenie, nieodpowiedzialność, głupota, niekompetencja?

Nic z tych rzeczy. Brak owego tłumaczenia to kolejny punkt wspólnego, polsko-rosyjskiego scenariusza obliczanego na to, aby dla międzynarodowej opinii publicznej najbardziej znanym i wiarygodnym źródłem stało sie dzieło kremlowskich krętaczy starannie na ten język angielski przetłumaczone.

Gdzieś tam za kulisami, gdzie wzrok opinii publicznej nie sięga ktoś zapewne postawił na baczność „mężyków stanu”, Donalda Tuska i Bogdana Klicha i poprosił ich grzecznie: Słuchajcie maładcy, my 11-go stycznia zorganizujemy szoł i ogłosimy światu raport MAK. Więc na ten czas ty Donald wynosisz się w Dolomity Bronek symuluje infekcję gardła, a Boguś bierze urlop i przez pierwsze godziny mordy w kubeł. Jeżeli zaś chcecie ogłupić jakoś tych swoich Polaczków, to dodajcie własne uwagi do raportu, ale broń Boże po angielsku, bo zepsujecie cały misterny plan 

 W ten oto sprytny sposób w świat poszedł raport MAK po angielsku z nieprzetłumaczonymi na ów język polskimi uwagami.

Minęło pół roku i dopiero dzięki rodzinom ofiar, przyjaciołom i ludziom dobrej woli, skupionym w stowarzyszeniu „Katyń 2010” wyręczono polskie władze i przetłumaczono w końcu uwagi do raportu na język angielski.

Czy takie zachowanie ekipy Tuska wywołało wielki skandal? Zainteresowało wiodące media i dziennikarskie kwiecie? Pytanie jak zwykle w tej polskiej republice bananowej czysto retoryczne.

Przypominam te bulwersujące zdarzenia ze względu na odgrywany właśnie na naszych oczach kolejny spektakl zorganizowany przez tych samych cynicznych kłamców.

Chodzi mi o raport komisji Millera, który nagle po opublikowaniu „Białej księgi” sejmowego zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza, trafił 27 czerwca na biurko premiera.

Niebawem minie miesiąc jak premier połyka te 300 stron tekstu, a ciągle treść raportu stanowi tajemnicę zarówno dla rodzin ofiar, jak i opinii publicznej. Powód? Skomplikowane tłumaczenie na język rosyjski i angielski.

Oto premier, którego ekipa z całkowitą bezczelną premedytacją nie przetłumaczyła na język angielski polskich uwag dla kluczowego z punktu widzenia opinii międzynarodowej raportu MAK, dziś pochyla się z fałszywą troską nad tłumaczeniem dokumentu, który dla świata nic nie znaczy.

Donald Tusk: Tłumaczenie raportu to naprawdę nie jest praca na pięć dni. - Każdy, kto zna się na tłumaczeniach, jakichkolwiek, to wie, że taka praca wymaga i skupienia, i powiedziałbym, nastroju nie popędzania, a zrozumienia, że to jest praca, która wymaga najwyższej odpowiedzialności.

- I to nie politycy - ani Tusk, ani Kaczyński - będą wpływali na to, jak szybko tłumacze będą pracowali i jak szybko komisja ostatecznie podpisze do prezentacji raport      

Warto przypomnieć też komunikat PAP z października ubiegłego roku, gdyż próbuje nam się wmówić, że opóźnienie w publikacji raportu to zaledwie kwestia dni:

PAP 27.10.2010

– Realnym terminem zakończenia prac polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej jest styczeń 2011 r. – oświadczył w Sejmie szef MSWiA Jerzy Miller. Prace wydłuży procedura opiniowania projektu raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).

Oto na naszych oczach trwa mozolna praca nad tłumaczeniem dokumentu niemającego żadnej mocy opiniotwórczej na świecie, który ważny jest głównie dla polskiej opinii publicznej.

Wygląda to tak jakby Polacy nie znali języka polskiego i musieli czekać na wersje angielską i rosyjską. Wszyscy doskonale wiedzą, że dokument można było już dawno opublikować i równocześnie prowadzić jego tłumaczenia.

Znowu jakąś kłamliwą i cyniczną grę prowadzą ciągle ci sami oszuści od katarskich inwestorów, negocjacji na cmentarzach z szemranymi biznesmenami, fałszowania wyborów, „martwych partyjnych dusz”, kontaktów ze światem przestępczym i dyplomatycznych intryg z wrogim mocarstwem, wymierzonych w głowę własnego państwa.

Cóż to za państwo, w którym naćpany autorytet-mecenas w sukience rozważa ponowny start do senatu, a sądy kierują na badania psychiatryczne przywódcę opozycji, który po śmierci brata, bratowej i przyjaciół zażywał środki uspokajające?

Na początku artykułu przytoczyłem domniemaną wersję rozkazu, jaki mógł paść za opuszczoną kurtyną. Istnieje jednak i taki, który padł przy kurtynie uniesionej wysoko oraz na oczach milionów Polaków.

Stało się to 6 grudnia w Warszawie, a autorem polecania był nie kto inny, jak prezydent Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Miedwiediew, który bez ogródek powiedział:

„Nie dopuszczam możliwości, by w sprawie katastrofy smoleńskiej śledczy polscy i rosyjscy doszli do różnych ustaleń”

Rozkaz ten jest skrupulatnie wykonywany nie tylko przez ekipę Tuska, ale i przez media, które te słowa Miedwiediewa potraktowały z niezwykłą powagą. Każdy, kto śmie się owemu rozkazowi sprzeciwiać jest natychmiastowo rozjeżdżany, jak walcem, przez cały establishment III RP.   

Kiedy ogłupiony narodzie wykrzykniesz w końcu DOŚĆ?

Kiedy staniemy się nareszcie poważnym i prawdziwie demokratycznym państwem prawa z autentycznie wolnymi mediami, w którym tacy ludzie, jacy dzisiaj rządzą w Polsce wylądują na śmietniku historii, a spora ich część za kratkami?  

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka