Ach jakiż ten „agent” Tomek wyniosły i arogancki słyszymy i czytamy coraz częściej w mediach i na blogach. Jak można tak się zachowywać wobec „wiodących” w III RP telewizyjnych stacji i gazet, słychać głosy oburzenia? Jak można lekceważyć podtykany mikrofon ze wspaniałym logo TVN24?
Otóż trzeba tym wszystkim zniesmaczonym zachowaniem „agenta” Tomka coś przypomnieć lub poinformować o czymś, o czym zdaje się nie mają pojęcia.
Otóż zanim pan Tomek nadepnął na wszystkie możliwe odciski establishmentowi III RP, czyli zdemaskował cyniczną łapówkarkę w partii rządzącej oraz wszedł w zakłamany światek tak zwanych celebrytów goniących jak opętani za popularnością i nie zawsze uczciwie zarabianym groszem, pracował on w policji, jako agent po przykryciem.
Przenikał do groźnych grup przestępczych narażając swoje zdrowie i życie. Przyczynił się między innymi również do zdemaskowania i ujawnienia tak zwanej afery starachowickiej wchodząc w struktury tego mafijnego tworu, przez co zyskał kolejnego wroga, czyli postkomunistów z SLD.
Nienawiść do niego osiągnęła takie rozmiary, że właśnie salonowe media narażając jego bezpieczeństwo, a nawet życie, ujawniły nie tylko jego dane, ale i wizerunek, co w poważnych i rzeczywiście demokratycznych krajach jest nie do pojęcia.
Myślę, że to nie zarzucana mu arogancja i zarozumialstwo jest powodem jego zachowania wobec salonowych mediów.
Ja sądzę, że jest to jak najbardziej uzasadniona pogarda dla dziennikarskich hien i cyngli, którzy są zdolni do każdego świństwa zrobionego na zlecenie lub w celu podlizania się grupie rządzącej.