Jeżeli umiera blisko 90 letnia kobieta to trudno mówić o powalającej, niesłychanej tragedii i dramacie. Ot zadziałała biologia i to ze statystycznie i miłosiernie opóźnionym zapłonem.
Poeci, jak wiemy, często strzelali sobie w łeb lub wyskakiwali przez okna, produkując nieświadomie późniejsze legendy o nich samych.
Jednak, jeśli chodzi o Wisławę Szymborską, to jej dzisiejsza śmierć w tak sędziwym wieku jest w pewnym sensie również sensacyjna na skalę światową.
Oto niemal wieku dożyła poetka, równie ceniona w państwie totalitarnym, które wspierała, jak mogła swoją twórczością, jak i w tym samym kraju, już po odzyskaniu przezeń niepodległości, broniąc pozycji i spokojnego snu dawnych oprawców.
Pić szampana, zakąszając kawiorem na wieżyczce strażniczej obozu i po jego wyzwoleniu zachować dotychczasowe menu i zakwaterowanie to zaiste wyczyn zasługujący na kolejnego Nobla, tym razem pokojowego i niestety pośmiertnego.
Wieczne odpoczywanie racz jej dać Panie, a światłość wiekuista nich jej świeci na wieki.
Myślę, że w tym konkretnym przypadku nie będzie kontrowersji ani co do miejsca pochówku, jak i lokalizacji pomnika.
Nawet główny konserwator zabytków przymruży oko w razie jakichś wątpliwości.
A co tam będzie na sądzie ostatecznym? Pozostają domysły, bo na przecieki nie ma, co liczyć.
„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”(Mt 8,22; Łk 9,60)