kokos26 kokos26
769
BLOG

Sfora do zadań specjalnych

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 16

Przyglądając się w piątek, 11-go maja, sejmowej „debacie emerytalnej” i wydarzeniom jej towarzyszącym, naocznie po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że za zalew chamstwa i kompletny upadek obyczajów w polskiej polityce oraz sprowadzenie języka debaty publicznej do standardów rodem z knajpy GS-u, odpowiadają na równi, Donald Tusk i Bronisław Komorowski wspierani przez „wiodące media”.

Warto w tym momencie cofnąć się dokładnie dwa lata wstecz i przypomnieć sobie, jak po smoleńskiej tragedii zniknął nagle oszczerca i niebywały wprost wyrachowany polityczny szkodnik, Palikot. Wydawało się to zrozumiałe gdyż w obliczu śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego powrót tego kłamcy i łotra mógłby rozsierdzić pogrążonych w żałobie rodaków. 

Kto dał wtedy sygnał mediom, że już czas przywrócić to indywiduum z powrotem do brudnej mokrej politycznej roboty?

15 maja 2010 roku ówczesny kandydat PO na prezydenta, Bronisław Komorowski, przebywający w Romanowie na Polesiu i wygłaszając krótkie przemówienie w tamtejszym muzeum z nieudolnie udawanym zaskoczeniem zakrzyknął nagle: „Janusz to ty?”.

Tak to był on z nową fryzurą i w okularach o grubych rogowych oprawkach, na oczach. Dziennikarskie dworskie gnidy zrozumiały ten wyraźny sygnał i natychmiast ruszyły w kierunku prominentnego lubelskiego posła PO, który zaprosił ich na konferencję prasową w najbliższy poniedziałek gdzie, jak zapowiedział, spotka się z nimi odmieniony, „inny Palikot”.

Dalej pamiętamy, co się stało i trwa do dziś.  Ta odmiana to bezczeszczenie krzyża, założenie pseudo-opozycyjnej formacji i nieustanne knajackie ataki zarówno na zmarłego jak i pozostałego przy życiu brata oraz ranienie rodziny śp. Przemysława Gosiewskiego, „żartami” o tym jak to widziano go na dworcu we Włoszczowie.

To nie może być tak, że załamujemy ręce nad upadkiem obyczajów i zalewem chamstwa oraz obarczamy tym wszystkim sztandarowe postaci, wymieniając bez wahania tylko dwa nazwiska: Palikot, Niesiołowski.

Przecież od dawna wyraźnie widać, że w odpowiednim i wybranym momencie prezydent bądź premier zdejmuje tej sforze kaganiec, spuszcza ją ze smyczy i każe kąsać.

W ten sam  piątek, Tusk posługując się wyrwanym z kontekstu cytatem ze śp. Lecha Kaczyńskiego i dotyczącym pomostówek, dał już po raz kolejny sygnał do ataku, który tak naprawdę zawsze brzmi jednakowo: Januszku syp sól na tę ranę „Kaczora”, on tego znowu nie wytrzyma.

Ja nie wiem skąd to nagłe, tak wielkie oburzenie i zaskoczenie.

Przecież padające z ust Palikota słowa mówiące, że Jarosław Kaczyński „wysłał brata na śmierć” to nic nowego. Mówił to już wiele razy, a wcześniej według niego to sam Lech Kaczyński i to w dodatku pijany, miał krew na rękach i był winnym śmierci całej delegacji udającej się do Katynia.

To nikt inny tylko to ten sam Palikot twierdził, że Jarosława Kaczyńskiego należy zastrzelić i wypatroszyć. To przecież ten serdeczny kumpel Tuska i najbliższy przyjaciel Komorowskiego przypisywał nieżyjącemu prezydentowi alkoholizm, chorobę Alzhaimera, nazywając go podobnie jak dzisiaj arcybiskupa Michalika, chamem.

Problem z tymi politycznymi ubowcami czy banderowcami wykorzystywanymi do najbardziej podłych i nieludzkich zadań, czyli rozdrapywania i posypywania solą ran rodzinom smoleńskim jest innego rodzaju.

Zacznijmy w końcu tak samo oceniać i traktować zapraszających ich nieustannie do studia dziennikarzy. Przestańcie politycy opozycji przyjmować zaproszenia do stacji telewizyjnych i rozgłosni radiowych wówczas, kiedy wiecie, że przyjdzie wam uwiarygodniać ich swoją obecnością i dyskusją. Podobnie należy traktować ich kumpli i zleceniodawców, czyli prezydenta i premiera.

A już, jako kuriozum przyjąłem propagowanie w TVN24 opinii, że gdyby to stało się w II RP to taki Palikot czy Niesiołowski odpowiadaliby za złamanie Kodeksu Honorowego, Boziewicza.  

Większej bzdury i głupoty dawno nie słyszałem z uwagi na to, że Kodeks Honorowy Boziewicza był napisany i dotyczył tylko ludzi dysponujących zdolnością honorową, a nie zwykłych pospolitych chamów.

Przestańmy w końcu traktować tą dzicz o manierach sowieckich sołdatów, jak normalnych uczestników życia politycznego. Podobnie odnośmy się do nieustannie zapraszających ich dziennikarzy. Na każdym kroku kiedykolwiek pojawią się gdzieś publicznie, okazujmy im pogardę.

To, co dzisiaj dzieje się w mediach i to niestety z udziałem opozycji, wygląda już tak żałośnie, że staje się nie do zniesienia.

Wygląda to niestety tak jakbyśmy świadomie wchodzili do chlewa i udając, że jesteśmy w stajni wyścigowej dyskutowali nad tym, która świnia ma mniej smukłe pęciny, zbyt mało szlachetny łeb, a która ma za ciężki galop czy nierytmiczny kłus.

Nasza polska, dość skomplikowana historia naznaczona niestety częstymi zdradami, dorobiła się właśnie dzięki tym zdradom, bardzo wielu określeń takich postaw, z jakimi mamy masowo do czynienia za panowania Donalda Tuska. 

Dzisiaj wszystkie one pasują jak ulał i bez ryzyka pomyłki możemy mówić: łotr, arcyłotr, nędznik, niegodziwiec, nikczemnik, podlec, ciemny typ, człowiek bez zasad, drań, gnida, kanalia, łajdak, łobuz, nędzna kreatura, padalec, szubrawiec, szuja, typ spod ciemnej gwiazdy, menda.

Stosujący rękoczyny wobec Ewy Stankiewicz, Stefan Niesiołowski to jednak nieco inny przypadek niż Palikot. Choć podobnie jak on, przebierał się w swojej karierze w najróżniejsze polityczne kostiumy to coraz bliżej mu dzisiaj do tego właściwego i najbardziej odpowiedniego, czyli kaftana bezpieczeństwa.

Profesor Nałęcz, żałosny prezydencki doradca stwierdził w Radiu Zet, że Niesiołowskiego ze wszystkiego rozgrzesza „piękna opozycyjna przeszłość”.

Panie „wybitny historyku”, stalinowski sędzia Mieczysław Widaj, który wydał 108 wyroków śmierci na polskich patriotów z antykomunistycznego podziemia był dzielnym oficerem Armii Krajowej aż do 1945 roku. Czy to z powodu tej chlubnej przeszłości mógł sobie spokojnie umrzeć w 2008 roku nie ponosząc żadnej kary i inkasując emeryturę pochodzącą między innym z pieniędzy rodzin swoich ofiar? A może bezkarność zagwarantowała mu ślepa służalczość czy wręcz nadgorliwość wobec nowego okupanta?

Czy aby obaj z Niesiołowskim nie zbudowaliście swoich pozycji na zwykłym lokajstwie?   

Tak sobie w ten piątek, 11-go maja myślałem, co by się działo gdyby akt ukrzyżowania Jezusa miał się dokonać w Polsce AD 2012? 

Sądzę, że grono wyszydzających umierającego na krzyżu byłoby znacznie liczniejsze, z tą tylko różnicą, że ten, który „napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał mu pić”, zamiast wypowiadanych ze śmiechem słów: "Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża", krzyknąłby rechocząc „zadzwoń do Ojca”, a stado współczesnych Januszów Palikotów i Dominików Tarasów wznosiłoby owacje na stojąco przy aplauzie „najwyżej cenionych dziennikarzy”, celebrytów, „autorytetów” oraz „młodych, dobrze wykształconych z dużych miast”, a najaktywniejszych dewiantów ekskluzywnym wywiadem nagrodziłaby Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej.

Artykuł opublikowano w Warszawskiej Gazecie

Wkrótce w sprzedaży

www.polskaksiegarnia narodowa.pl

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka