kokos26 kokos26
4150
BLOG

Smoleńsk - dwa wybuchy z opóźnionym zapłonem

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 55

 Wszystko wskazuje na to, że poniosła klęskę trwająca już ponad dwa lata wielka propagandowa akcja mająca na celu sprowadzenie tematu pod tytułem „Smoleńsk” do słów „rzygać się już chce Smoleńskiem”, a tych, którzy ten temat ciągle reanimowali do roli „szalonych erotomanów”, którym wszystko nasuwa jednego rodzaju niezdrowe skojarzenia. 

Przyznam szczerze, że sam wielokrotnie przysłuchując się różnym dyskusjom na temat tragedii z 10 kwietnia 2010 roku nie mogłem pojąć pewnego zjawiska. Otóż za każdym razem, kiedy w jakimś gronie ktoś mówił o zamachu i podawał punkt po punkcie konkretne fakty, poszlaki, wątpliwości i podejrzenia, w odpowiedzi słyszał tylko coś w stylu „eee tam, to niemożliwe”, „daj spokój”, „człowieku, w jakim świecie ty żyjesz”.

 Tylko tyle, bez żadnego merytorycznego wchodzenia w dyskusję, zbijania argumentów. Po prostu nie, bo nie. Działo się tak w autobusie, na ławce przed blokiem podczas sąsiedzkich rozmów czy w czasie pogaduszek Polaków po kilku głębszych.

Oczywiście zrzucałem to zawsze na karby polsko-rosyjskiego kłamliwego propagandowego magla, z którym przez ten cały czas mieliśmy do czynienia w mediach.

Dzisiaj jednak widzę, że to wytłumaczenie było zbyt proste, a smoleński mord zaczyna działać jak potężny ładunek wybuchowy z opóźnionym zapłonem. Jak bardzo opóźnionym przekonamy się mam nadzieję już niedługo.

Mówiąc wprost u większości z nas istnieje taka bariera psychologiczna, która wbrew faktom, dowodom i coraz bardziej oczywistej prawdzie każe w pierwszym odruchu odrzucać coś, co nie mieści się w głowie i może zburzyć nasz spokój wewnętrzny oraz zniszczyć dotychczasowe dość naiwne, lecz bezpieczne wyobrażenia o otaczającym nas świecie.

Jest to coś na wzór syndromu żony pedofila, która na dramatyczną spowiedź molestowanego własnego dziecka reaguje agresją, wali je w twarz, każe milczeć i nie wygadywać więcej takich głupot. Przyjęcie natychmiast tej okrutnej prawdy rozwalającej błogi rodzinny spokój i trzeźwa oraz natychmiastowa reakcja nie są po prostu dla większości ludzi możliwe. Niestety potrzebny jest czas.

Ten cały następujący obecnie zwrot w nastrojach, zmiany w sondażach i skruszenie psychologicznej smoleńskiej bariery zawdzięczamy śp. Pani Ani Walentynowicz, która ponownie stanęła w bramie, tym razem nie stoczni, lecz cmentarza i zawróciła rodaków, nie pozwalając im się rozejść do domów.

Aby zrozumieć ten mechanizm odrzucania prawdy w przypadku, kiedy jest ona zbyt tragiczna i bolesna przypomnę historię jedynego ocalałego jeńca z obozu NKWD w Kozielsku, wybitnego polskiego uczonego, prawnika i sowietologa, profesora Stanisława Swianiewicza.

Jak można winić dzisiejszych Polaków skoro on, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i więzień Kozielska, Łubianki, Butyrek i sowieckich łagrów nie dopuszczał do siebie prawdy o Katyniu. Mało tego,  Swieniewicz był uczestnikiem ostatniej drogi jeńców z Kozielska do stacji Gniezdowo.

Wycofany nagle z transportu i umieszczony w pustym wagonie oraz poczęstowany herbatą, wykorzystując nieuwagę strażnika obserwował przez otwór pod sufitem, jak autobus z oknami zamazanymi wapnem wywoził w nieznane, kolejne grupy jego towarzyszy niedoli.   

On, niemal naoczny świadek, mimo wszystko nie mógł uwierzyć w katyńskie ludobójstwo.

Oto jak później opisywał swoje psychologiczne opory przed prawdą w słynnej już książce „W cieniu Katynia”:

„Wykluczałem, aby w tym państwie, gdzie NKWD wszystko nadzoruje, rejestruje i kontroluje, władze sowieckie mogły nie wiedzieć, co się z tymi oficerami stało (…) Wniosek z tych rozumowań był, więc taki, że prawdopodobnie większość moich towarzyszy niedoli z Kozielska już nie żyje. Lecz jednak myśl moja cofała się przed dopuszczeniem możliwości masowego, centralnie zorganizowanego mordu.”

I właśnie to odrzucanie myśli o z premedytacją zaplanowanym mordzie było po 10 kwietnia udziałem większości Polaków nie tylko z uwagi na samą skalę zbrodni, ale trudne do przewidzenia konsekwencje, jakie prawda o niej może zrodzić.

Znowu oddajmy głos Swianiewiczowi:

„Jeżeli jednak istotnie zostali wymordowani – tak jak przypuszczali różni ludzie, z którymi o tym rozmawiałem – będzie to ważki element o znaczeniu historycznym. Kiedyś prawda zostanie wyjaśniona, szok moralny, który spowoduje, może zaciążyć na szereg pokoleń nie tylko na stosunkach polsko-rosyjskich, lecz w ogóle na poglądzie na rolę Rosji we wschodniej Europie i w świecie (…) Byłby to czysty akt imperializmu rosyjskiego, przed którym bladły te wszystkie metody eksterminacji, które rządy carskie stosowały wobec narodu polskiego”

I teraz my Polacy AD 2012 musimy przełamać kolejną, trudną do pokonania psychologiczną barierę, której los oszczędził jednak Stanisławowi Swianiewiczowi.

 On, mimo iż polskie państwo nie istniało, był świadkiem, jak polski rząd na uchodźctwie, będący w niezwykle trudnej sytuacji politycznej i mający słabą pozycję wobec takich graczy jak Stalin czy Churchill, dążył odważnie do poznania i ujawnienia prawdy. Wystąpił nawet do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy, co jak wiemy stało się dla Stalina pretekstem do oficjalnego zerwania stosunków z rządem RP.

My zaś dzisiaj w rzekomo suwerennej Polsce jesteśmy świadkami jak mieniący się polskim rząd oraz miejscowi zaprzańcy, renegaci i zdrajcy, ręka w rękę z putinowską Rosją próbują tę prawdę o smoleńskiej zbrodni ukryć i nie dopuścić nikogo z zewnątrz do zbadania przyczyn katastrofy.

Przekroczenie tej bariery psychologicznej będzie dla nas wielkim wyzwaniem i tą drugą tykającą bombą, której wybuch musimy, jako naród przetrwać.

Jak mamy dalej żyć z poczuciem, że na naszych oczach dokonała się niespotykana w dziejach Polski i przerażająca wprost zdrada z udziałem ludzi zajmujących dzisiaj najwyższe stanowiska w państwie i wspierające je „elity” III RP? Jak przeżyć ten moralny szok, aby wyjść z niego silniejszymi i mądrzejszymi na przyszłość?

Powstaje pytanie nie tylko o nas, ale i o współczesny świat i jego gotowość na stawienia czoła złu i opowiedzenie się po stronie prawdy?

Czy znowu na ołtarzu geopolitycznych i strategicznych interesów możnych tego świata krew naszych rodaków okaże się zbyt mało cenna?

Czy stać nas dzisiaj na taką odwagę by wbrew światu upomnieć się o elementarną sprawiedliwość i ukaranie zbrodniarzy i zdrajców?

 A może pozostawimy to wszystko kolejnym pokoleniom z nadzieją, że nie będą takimi tchórzami jak my?

Pamiętajmy, dla nas stawką jest honor, prawda i odzyskanie Polski. Dla nich jest to walka na śmierć i życie.

Zrozumiejmy też wreszcie i przygotujmy się na kolejny szok spowodowany tym, że klucz do prawdy o Smoleńsku znajduje się w Warszawie, a nie w Moskwie.

Źródło:

  „W cieniu Katynia” Stanisław Swianiewicz, „Czytelnik” 1990, str. 216-217

Artykuł opublikowany w już ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta

Polecam moja książkę:

 Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka