kokos26 kokos26
2469
BLOG

Smoleńsk, czyli 4 lata ciężkiej agenturalnej roboty

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 23

Kiedy media obwieściły, że do Moskwy po niemal czterech latach od smoleńskiego zamachu udaje się ekipa polskich specjalistów po to by „jeszcze lepiej i jeszcze dokładniej” wysłuchać nagrań z kokpitu, które zarejestrowała czarna skrzynka Tupolewa, osłupiałem. Pomijając to, że już samo przetrzymywanie w takim kraju jak Rosja kluczowych dowodów i to przez cztery lata czyni je kompletnie niewiarygodnymi to jak wytłumaczyć taką prostacką zagrywkę zakładającą, że cytując klasyka, polski ciemny lud to kupi?

Napisałem wtedy w Warszawskiej Gazecie artykuł, którego fragment przytoczę:  

Nie dajmy robić z siebie kompletnych idiotów, bo idę o zakład, że to „jeszcze skuteczniejsze” i bardziej perfekcyjne odsłuchanie nagrań zaowocuje pojawieniem się sensacyjnych i nieznanych dotąd głosów z zaświatów zarejestrowanych dzięki jakiemuś kremlowskiemu medium, które dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom usłyszało to, co wkrótce uraduje pułkownika KGB Putina i jego podkomendnych w Warszawie.

Dzisiaj po wydarzeniach na Ukrainie coraz śmielej i odważniej poczynają sobie wszyscy ci, którzy usiłują namierzyć rosyjską agenturę wpływu w Polsce. Ja już wówczas pisząc tamte słowa przewidywałem, w której to gazecie dojdzie do upublicznienia tych „nowych” głosów z zaświatów tak nagle i w sposób cudowny odczytanych po latach.

Krakowscy biegli odczytali, że po wejściu generałów do kokpitu ktoś mówi: "Siadajcie". - W lotnictwie to często znaczy "lądujcie" – czytam w czwartek, 3-go kwietnia w Gazecie Wyborczej. Jest to fragment opublikowanego wywiadu, jakiego Maciej Lasek udziela michnikowemu smoleńskiemu cynglowi w spódnicy, Agnieszce Kublik.

Oczywiście określenie „krakowscy biegli” ma „spolonizować” całą tę kolejną haniebną akcję Wyborczej i odsunąć na bok fakt, że co prawda biegli są „krakowscy”, ale wysłuchali w Moskwie tylko tego, co po kilku latach podsunęli im znowu ludzie Putina.

Putin, bowiem na obecnym etapie dziejów i akcji uwiarygodniania się kremlowskich pachołków, nie jest już dla Michnika wspaniałym mężem stanu, który serdecznie gościł go na swojej prywatnej daczy w Soczi. Dzisiaj Putin to dla Ojca Redaktora nieobliczalny typ prowadzący „imperialną” i „bandycką” politykę, a „kłamstwo i manipulacja, to nieusuwalny składnik myślenia Putina o świecie”.

Dlatego w sprawie czarnych skrzynek i nagrań biegli muszą być tylko i wyłącznie „krakowscy”, bo po ukraińskich wydarzeniach czekista rezydujący na Kremlu jest „be”.

Michnik należy do tych nielicznych przedstawicieli rodziny kameleonowatych, którzy nie tylko potrafią zmienić barwę skóry by dostosować ją do otoczenia, ale i przybrać taki kształt ciała, który skutecznie uniemożliwi jego zdemaskowanie.

Jeżeli szukamy obcej agentury wpływu w Polsce to wcale nie musimy czaić się na opuszczonym cmentarzu i z ukrycia podglądać jak szpiedzy przekazują centrali meldunki ukrywając je w wymyślnej skrytce skonstruowanej w płycie grobowca.

Dla uważnego obserwatora oni widoczni są jak na dłoni zarówno dzisiaj jak i byli widoczni natychmiast po smoleńskiej katastrofie.

Oto już koło południa 10 kwietnia 2010 roku, kiedy tak naprawdę nie wiedzieliśmy jeszcze nic o przyczynach katastrofy, na antenie TVN24 pojawił się pierwszy „naukowiec-ekspert”, dr Tomasz Szulc z Politechniki Wrocławskiej, mówiąc: „ … zawiodła absolutnie asertywność pilota, który uległ presji "prezydenta" lub jego otoczenia i próbował nie raz, nie dwa, a cztery razy, podchodzić do lądowania! Konsekwencje lądowania na innym lotnisku były "straszne", opóźnienie w uroczystościach lub nawet ich odwołanie...” 

A oto, co dla francuskiego Le Monde już w kwietniu 2010 roku mówił Andrzej Wajda:

„Los, jaki dotknął prezydenta Kaczyńskiego, jest tragiczny. Ale powinniśmy się dowiedzieć, w czym pomogą nam czarne skrzynki, czy decyzję o lądowaniu podjęto na jego rozkaz. Czy to prezydent zaryzykował życiem wszystkich pasażerów?”

Jednym słowem dzisiejsze sensacje Gazety Wyborczej żadnymi sensacjami nie są. Konsekwentnie realizowany jest scenariusz dokładnie zaplanowany i rozpisany na role jeszcze przed 10kwietnia 2010 roku.

Mówi o nim dobitnie rozesłany do „zaufanych” tuż po katastrofie przez „najwyższe władze PO” sms, którego treść ujawnił śp. generał Sławomir Petelicki zanim dopadł go „seryjny samobójca”:

„Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił.”

A żeby nie było już żadnych wątpliwości i spekulacji na temat końcowych ustaleń śledztwa przypomnijmy słowa Dmitrija Miedwiediewa, ówczesnego prezydenta Rosji wypowiedziane w Warszawie 6 grudnia 2010 roku:

„Nie wyobrażam sobie, by polskie i rosyjskie ustalenia w śledztwie po katastrofie smoleńskiej się różniły”

To, co obserwujemy dzisiaj to jest bezwarunkowe wykonywanie tego mało zakamuflowanego rozkazu. Zamiast słowa „sensacja” należy używać słów „konsekwencja” i „agentura”.

Artykuł opublikowany w tygodniku Polska Niepodległa

Nowy numer ogólnopolskiego tygodnika Warszawska Gazeta od jutra w kioskach

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka