kokos26 kokos26
312
BLOG

Ojciec i matka czy dom publiczny i alfons?

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 0

Zawsze przy okazji obchodów jakiejś kolejnej historycznej rocznicy patriotycznego zrywu Polaków pojawia się grupka dyżurnych medialnych niepoprawnych optymistów, którzy twierdzą, że nie ma powodów do niepokoju, bo według nich dzisiejsze młode pokolenie zachowałoby się identycznie jak ich bohaterscy przodkowie i co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości.
Najczęściej ci optymiści ujawniają się każdego roku w miesiącu sierpniu, kiedy oddajemy hołd Powstańcom Warszawskim. Zastanawiam się zawsze, na jakiej podstawie opiera się ten optymizm? Jak można być pewnym tego, że dzisiejsi Polacy wykazaliby się podobnym bohaterstwem i patriotyzmem jak pokolenie międzywojenne? Przecież tamta Rzeczpospolita poczytywała sobie za wielki obowiązek wychowywanie młodzieży w duchu umiłowania ojczyzny i gotowości oddania za nią życia. Zresztą przykład szedł z góry gdyż elitę władzy tamtej Polski stanowili w dużej mierze legioniści Piłsudskiego, którzy sami byli żywymi przykładami poświęcenia i patriotyzmu. Oni nie tylko wywalczyli wolną Polskę, ale potrafili ją wraz z polskim narodem obronić goniąc bolszewika w 1920 roku.
 
W III RP, jeżeli już ktoś podejmie się trudu kształtowania postaw patriotycznych młodych ludzi to niestety musi to robić wbrew państwu i jego łże-elitom, narażając się przy tym na oskarżenia o faszyzm, nacjonalizm i fanatyzm religijny. W takim etykietowaniu najbardziej wyspecjalizowało się towarzystwo skupione wokół „Gazety Wyborczej”. Gdyby założyć, że ci dyżurni optymiści mają rację to należałoby z taką samą pewnością przyjąć, że polityka państwa, model edukacji oraz promowane postawy i wzorce nie mają żadnego wpływu na zachowania młodych ludzi w obliczu zagrożenia ojczyzny.
Jednym słowem według tej logiki, bez znaczenia jest fakt czy ktoś wychowywał się w patriotycznym domu rodzinnym i uczył się w przyzwoitej szkole, czy też pobierał nauki w domu publicznym. Według salonowych optymistów w obliczu zagrożenia ojczyzny każdemu przyjdzie zostać bohaterem. Mamy zatem uwierzyć, że nie ma znaczenia czy kogoś wychowywali kochający ociec patriota i matka Polka czy służący systemowi III RP rodzice zastępczy, czyli lewacka burdel mama i  różowy alfons.
 
I oto w ubiegłym tygodniu wchodzę sobie na stronę internetową „Polska The Times” i znajduje tam opublikowane wyniki sondażu Fundacji Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS, z których jasno wynika, że w razie napaści na Polskę przez obce państwo tylko niecałe 30 procent dzisiejszych moich rodaków stanęłoby do walki. Cała reszta poszłaby w ślady premier Kopacz i zaryglowałaby się we własnych domach, albo zaszyła się gdzieś w Polsce „B” lub czmychnęła za granicę. Ale nie to było dla mnie najbardziej interesujące. Przytoczę fragment: Z badań wynika, że im większa jest wiedza historyczna badanych, tym chętniej deklarują czynny udział w obronie kraju. Zaś w grupie osób w wieku 18- 60 lat, które w przypadku zagrożenia suwerenności Polski same zgłosiłyby się do formacji ochotniczych, zdecydowanie dominują osoby praktykujące religijnie. (86 proc.) Wśród ateistów odsetek ochotników wojennych wynosi zaledwie 11 proc. Jednocześnie, wśród osób niepraktykujących religijnie największy jest procent osób deklarujących ucieczkę z kraju w razie zagrożenia wojną- 32 proc. Natomiast 58 proc. osób niereligijnych, w razie zagrożenia zadeklarowało chęć schronienia się w miejscu zamieszkania lub w innym miejscu Polski. Zaś jedna czwarta z nich w pierwszej kolejności zadbałaby o swój majątek. ( 25 proc.). 
 
Mamy oto jak na dłoni kolejny dowód na to, do czego z premedytacją doprowadziły Polskę magdalenkowe łże-elity i czemu tak naprawdę służy walka z Kościołem, tradycyjną rodziną i okrajanie programów nauczania historii. Widzimy, do czego prowadzi czekoladowo-kotylionowy pseudo patriotyzm promowany przez Komorowskiego wspieranego przez reżimową dziennikarską psiarnię. Widzimy, do czego prowadzi promowanie pseudo idoli i słodkich idiotek typu Anna Mucha mówiąca: Kiedyś wydawało mi się, że gdyby wybuchła wojna to moim obowiązkiem jest walka z wrogiem. I pewnie zginęłabym od pierwszego strzału... Dziś mam w głębokim poważaniu kamienice i ulice... (brzydkie zresztą) […] Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę. I w nosie mam „boga, honor i ojczyznę!”. Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham
Albo żałosna Maria Peszek wyśpiewująca:
Gdyby była wojna byłabym spokojna
Nareszcie spokojna wreszcie byłabym
Nie musiałabym wybierać
Ani myśleć, jak tu żyć
Tylko być, tylko być
Po kanałach z karabinem nie biegałabym
Nie oddałabym ci, Polsko
Ani jednej kropli krwi

Jeżeli dodamy do tego zorganizowany 11-go listopada w Święto Niepodległości marsz lewaków, podczas którego jakieś rozchichotane idiotki niosły transparent, na którym namalowano zakrwawiona podpaskę z napisem, Jedyna krew, jaką przelewam, to otrzymujemy wyjaśnienie, dlaczego zacytowane wynik badań są takie, a nie inne. Maria Peszek deklaruje, że „po kanałach nie biegałaby”. Myślę jednak, że zarówno ona, jak i jej podobni gdyby żyli w II Rzeczpospolitej to jednak po tych kanałach musieliby trochę pobiegać gdyż chodząc ulicami narażaliby się na to, że każdy przyzwoity Polak splunął by im pod nogi, albo prosto w ich celebryckie nadęte gęby.
 
Pamiętajmy, że sam rodowód potwierdzający, że wywodzimy się z bohaterskiego wielkiego narodu niczego nam nie zapewnia i nie gwarantuje. Zasługi naszych przodków, ich bohaterstwo i patriotyzm nie są tak wprost dziedziczne. Najlepszym podsumowaniem niech będą te słowa wielkiego Polaka i powstańca styczniowego, Bronisława Deskura, który u schyłku życia spisał swój patriotyczny testament zatytułowany, „Do moich wnuków”, w którym czytamy: Kochane Wnuki!  Nie będę was pouczał o miłości Ojczyzny, bo to uczucie wyssaliście z piersi matek waszych, przypomnę wam tylko, że: kto nie poczuwa się do obowiązków Polaka, kogo więzy niewoli nie palą wstydem a męstwo nie porwie do czynu, ten nie wart stąpać po tej świętej ziemi naszej, przesiąkniętej krwią męczenników za wolność. […]
Szlachetność przeto jest wyłączną własnością jednostki, jej życiowych zasług moralnych i pracy, ale nie przechodzi w krew i kości jej potomstwa […] Niech więc was nie wbijają w pychę zasługi i zaszczyty przodków waszych, bo te należą do historii, nie do was, wy macie je zdobyć dopiero swym życiem w społeczeństwie, które was otacza.
Nie jestem na tyle naiwny by wierzyć, że te słowa dotrą do owych optymistów, którzy znieczulają społeczeństwo tymi swoimi nieuzasadnionymi zapewnieniami. Przed nami wielkie zadanie odzyskania Polski i wieloletnia mozolna praca u podstaw z młodymi pokoleniami Polaków. 
 
Zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
www.warszawskagazeta.pl
Już dziś w kioskach nowy numer Polski Niepodległej
www.polskaniepodlegla.pl

Ojciec i matka czy dom publiczny i alfons?

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka